A czy Ty nadal czekasz na ten właściwy moment?

Prowadziłam bardzo uporządkowane życie: codziennie nastawiałam budzik na 6:30, piłam w łóżku dobrą kawę, szłam biegać, a na 10:00 jechałam do pracy autobusem linii 116. Wszystkie rachunki płaciłam na czas, robiłam backup komputera, w szafie miałam zestaw ubrań na każdą okazję i zbierałam pieczątki na dziesięciu różnych kartach stałego klienta. Czasem spontanicznie kupowałam rzeczy na wyprzedażach online, kilka razy zdecydowałam się nawet na weekendowy wyjazd z koleżankami. 

            W ogólnym rozrachunku byłam bardzo zadowolona z tego, w jaki sposób żyję. Byłam przekonana, że w zasadzie niczego mi nie brakuje. Wiedziałam, że na przestrzeni kilku najbliższych miesięcy raczej nic mnie nie zaskoczy, a ten codzienny rytm nie zmuszał mnie do większych refleksji nad swoim losem. Czułam się bezpiecznie w swojej małej bańce , ale od czasu do czasu, zwykle późnym wieczorem, gdzieś tam z tyłu głowy pojawiała się myśl, że z roku na rok niewiele się zmienia, że każdy dzień jest podobny do poprzedniego, a czas mija coraz szybciej. Żyło mim się świetnie, ale coraz częściej pojawiały się chwile, kiedy czułam taki lekki niepokój, który potrafił łaskotać gdzieś w środku brzucha. Czuliście kiedyś coś takiego? Trochę uspokajało mnie planowanie. Myślałam o tym, co chciałabym zrobić, co zobaczyć, gdzie pojechać. W moich marzeniach zawsze pojawiały się doświadczenia, nigdy przedmioty. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, w jakim mieszkaniu chciałabym mieszkać, czy jakim samochodem jeździć (z tym samochodem to w sumie nie do końca prawda, bo jako że parkowanie opanowałam na mocne 2/10, to miałam świadomość, że Smart rozwiązałby kilka moich codziennych problemów). Równocześnie brakowało mi odwagi, żeby faktycznie zacząć działać, chociaż nie myślałam o tym w ten sposób: czekałam na odpowiedni moment, na to, kiedy wszystko ułoży się w sprzyjający sposób (ułożyć miało się oczywiście samo, ja raczej zajmowałam się czekaniem), że w cudowny sposób pojawi się taki impuls do działania. 

Kiedy skończyłam 28 lat zrozumiałam, że mimo tego, jak o sobie myślałam, od jakiegoś czasu nie jestem już nastolatką. Zaczęłam zastanawiać się, czy nie powinnam chociaż spróbować nadać swojemu życiu kierunek, który gdzieś tam majaczył mi jako właściwy. Byłam przekonana, że na wszystko mam jeszcze czas, ale ta przerażająca trzydziestka zaczęła majaczyć na horyzoncie. Zrozumiałam, że czas mimo wszystko nie jest abstrakcyjnym konceptem. To wtedy wyjechałam na takie pierwsze w życiu dłuższe wakacje. Spełniłam swoje marzenie z dzieciństwa, spakowałam walizki i pojechałam z koleżanką do Azji. Obie byłyśmy bardzo dumne z tego, że jesteśmy odważne i samodzielne. Wszystkie kropki zaczęły się łączyć, każdy element znalazł swoje miejsce. Nie mogłam zrozumieć czym miał być ten odpowiedni moment, na który czekałam do tej pory. W magiczny sposób otworzył się przede mną świat, jak wcześniej nie istniał w mojej świadomości. Po powrocie natychmiast zaczęłam planować dalej, przestałam czekać. Do Nowego Jorku poleciałam sama. Wcześniej samotny wyjazd wydawał mi się abstrakcyjny i właśnie samotny. Szybko zobaczyłam, że nie ma się czego bać. Uważam, że każdy przynajmniej raz w życiu powinien wybrać się w taką podróż sam. Kiedy zaczęłam wyjeżdżać z Piotrkiem przestałam tak pedantycznie kontrolować swoje życie. Zrozumiałam, że właściwe momenty to pojęcie abstrakcyjne i niewarte uwagi. Podobno nawet Nowy Rok nie jest dobrym momentem na rozpoczęcie diety i chodzenia na siłownię. Przy podejmowaniu decyzji postanowiłam przesunąć ciężar przesunąć ciężar z logicznej analizy na wrażliwą intuicję. Czułam się tak, jakby moje życie samo wiedziało, jaka jest najlepsza droga i jeżeli pozwolimy mu się toczyć, to zaprowadzi nas na najlepszy tor. 

             Nie chciałabym brzmieć jak nawiedzona wariatka, która wierzy w siłę wyższą (chociaż wierzę), ale uważam, że słuchanie swoich potrzeb i intuicji jest kluczowe. Nie namawiam Was do radykalnych zmian w życiu czy do rezygnowania z poczucia bezpieczeństwa na rzecz spełniania marzeń (do tego drugiego może trochę). Ale chciałabym żebyście zrozumieli, że czekanie to zawsze strata czasu, zwłaszcza jeżeli nawet nie wiecie na co czekacie. Nie ma czegoś takiego jak właściwe momenty, każdy jest równie dobry.

BĄDŹMY W KONTAKCIE

Jeżeli jako pierwsza / pierwszy chcesz wiedzieć o najważniejszych premierach, wyjazdach, spotkaniach czy produktach, to zostaw mi swój adres mailowy. Obiecuję nie zaśmiecać Twojej skrzynki mailowej :)

9 komentarzy

  1. Czekam 🙂 Twój tekst bardzo dobrze oddaje mój stan umysłu, z tym, że sytuacja wydaje się bardziej dramatyczna 😉 – skończyłam właśnie 30stkę, a poza świadomością tego, że czekam (choć wiem, że to teoretycznie już jakiś krok) – niewiele jeszcze z tym zrobiłam. Z tym poczuciem, że niby jest fajnie, ale czy na pewno tak chcę spędzać swoje życie? To jednocześnie trochę pokrzepiające, że osoby takie jak Ty (których piękne obrazki i ciekawe doświadczenia widuję na instagramie i nawet mam ochotę zapytać „wow, Natalia, jak zrobić, żeby tak żyć? tak mieszkać? tak wyglądać? tak podróżować?”) również mają takie uczucie niepewności co do właściwej drogi i własnego spełnienia. Trzymam za Ciebie kciuki (ale przy okazji powiedz, jak żyć?! ;))

  2. Ja dopiero jestem przed 19, albo właściwie to już(!) I sama do końca nie jestem pewna czego sama od siebie oczekuje oprócz wrażeń a jak Narazie dostarczam ich sobie siedząc nad książką z matmy, co popchnęło cię do zmian?

  3. Zawsze intrygowało mnie Twoje życie. Ciągle coś się działo, a mimo to było stabilne. Potrafiłaś pięknie żyć. Praca, sporty, znajomi,kawa i książką z rana. Wszystko sobie układałaś. Chciałam brać z Ciebie przykład. Po tym tekście wiem, że chce go brać jeszcze bardziej, że trafiłam na odpowiednią osobę w całym tym szumie mediów. Czuję taką dobrą falę, która między
    nami płynie kiedy
    piszesz, kiedy coś publikujesz
    na story, a ja to odbieram i daje mi to inspiracje do życia. Ten kontakt i życie w mediach nie jest infantylny. W moim przypadku to jest znalezienie kogoś kto ubiera w słowa Twoje myśli. Znalazłam osobę, która robi to co ja bym chciała robić. Dopinguje Ci i cieszę się razem z Tobą. Dużo mi dałaś. To, że też miałaś wątpliwości i także czekałaś na odpowiedni moment dało mi powód do nie czekania na odpowiedni moment. Dzięki, że jesteś. I że jesteś jaka jesteś.xopbxo

  4. To ciekawe w jaki sposób dziś postrzegasz swoje życie sprzed kilku lat. Poranna kawka, książka, bieganie i dopiero praca – dla mnie nie był to obraz tkwienia w jakiś bezpiecznych konwenansach. Wręcz przeciwnie. Byłam pod wrażeniem tego, że znajdujesz motywację i siłę na prowadzenie takiego życia. Ale jak widać, to jak postrzegają nas inni bardzo odbiega od tego, co myślimy o sobie.

    PS.
    Pamiętam Twoją podróż do NY 🙂 Może napiszesz o niej trochę więcej?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *