Ilu przyjaciół potrzebuje człowiek?

Już w latach 90-tych antropologia ewolucyjna dokładnie określiła, ile maksymalnie relacji może utrzymywać człowiek. Powstała tzw. liczba Dunbara, która stanowi, że człowiek nie może mieć więcej niż 150 znajomych (to wszystkie osoby, które znamy, kojarzymy kim są i wiemy, jak wyglądają). Ludzki mózg nie jest fizycznie przystosowany do utrzymywania relacji z więcej niż 35 dalszymi i 15 bliskimi znajomymi. Prawdziwych przyjaciół możemy mieć tylko pięciu. Gdy te liczby będą rosły, wcześniejsze relacje będą słabły. Tak twierdzą wyjątkowo nie amerykańscy, a brytyjscy naukowcy.

            Kiedy przeczytałam o tym kilka lat temu, uznałam, że to bardzo mało. Na Facebooku miałam wówczas około 2000 znajomych (dzisiaj mam nawet więcej) i wydawało mi się, że znam i kojarzę przynajmniej 90% z nich. Jako osoba dosyć towarzyska utrzymywałam setki bliższych i dalszych znajomości. Przy okazji każdego wieczornego wyjścia przypadkiem wpadałam na co najmniej kilku znajomych i sądziłam, że wiem, co słychać u każdego z nich. O przyjaźniach na razie nie będę tu pisać, bo to chyba najtrudniej definiowalna z ludzkich relacji. Media społecznościowe oczywiście pomagały. Nawet jeżeli z kimś nie widywałam się regularnie, z pomocą przychodził Facebook czy Instagram. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że robiłam to bezrefleksyjnie, nie rozumiałam, że moja głowa ma ograniczoną pojemność, nie myślałam o tym, że przez to nieustanne utrzymywanie kontaktu z taką liczbą osób, wszystkie relacje stają się stopniowo coraz płytsze. Byłam przekonana, że czym więcej swojego czasu i uwagi dam, tym więcej dostanę w zamian. 

Intensywne podróże dużo zmieniają, o dziwo najwięcej w naszych głowach. Z ostatniego wyjazdu wróciłam minimalistką i to nie tylko w kontekście szafy. Tygodnie spędzone na rajskich wyspach, w tropikalnych dżunglach, a przede wszystkim w samochodzie na peruwiańskich drogach nie ułatwiają regularnego sprawdzania poczty i odpisywania na SMSy. To, jak wykorzystujemy czas, zmienia się czy tego chcemy, czy nie. Komunikacja, na którą poświęcaliśmy dotychczas nawet kilka godzin dziennie, odpisując na kolejne wiadomości podczas śniadania, stojąc w kolejce i jadąc autobusem, teraz zajmuje najwyżej kilka minut. Banalne paplanie o ubraniach i skandalach towarzyskich w zasadzie przestaje istnieć. W takiej sytuacji musimy zdecydować, co ma dla nas realną wartość. Zastanówcie, do kogo zadzwonicie, kiedy w dzikiej głuszy pokłócicie się z chłopakiem? W zasadzie prawdopodobnie do nikogo, bo nie będzie tam zasięgu, ale do kogo napiszecie, jak już dotrzecie do kolejnego hotelu? A do kogo, kiedy zdarzy się rzeczywiście coś złego?

Taki wyjazd, czy tego chcemy, czy nie, zmusza do przewartościowania naszego świata, również, a może przede wszystkim, tego towarzyskiego. Może i brzmi to odrobinę nieprzyjemnie, wywołuje jakiegoś rodzaju niepokój, bo rezygnowanie z czegokolwiek nigdy nie jest łatwe. Może być jeszcze trudniejsze, kiedy wydaje się nam, że nie dostajemy niczego w zamian. Ale to oczywiście nieprawda. W zamian dostajemy bardzo dużo, bo prawdziwe i szczere relacje, które wnoszą coś do naszego życia, relacje, dla których warto w wielkim, obcym mieście przez godzinę szukać Starbucksa z wifi. 

            Nie zrozumcie mnie źle, nie nawołuję tutaj to wykasowania połowy kontaktów z waszych telefonów, ale warto chociaż przez chwilę zastanowić się nad tym, ile swojego czasu dajemy innym, kim tak realnie są dla nas ci inni, co w tych relacjach jest dla nas ważne i kto pomaga nam stawać się lepszymi wersjami samych siebie. Wiem, że może to brzmieć odrobinę patetycznie, ale warto sobie uświadomić, że nigdzie na końcu nie dostaniemy rekompensaty źle wykorzystanego czasu. Z drugiej strony te prawdziwe , wartościowe relacje wymagają energii, obecności, czasu i zaangażowania, które można dzielić tylko do pewnego momentu. Może warto więc zadzwonić zamiast pisać albo spotkać się zamiast rozmawiać przez telefon równocześnie oglądając serial (nad tym nadal pracuję). Może warto ten coraz popularniejszy przy budowaniu garderoby trend przedkładający jakość nad ilość wprowadzić również w inne obszary swojego życia?

fot. @bratosiewicz

		

BĄDŹMY W KONTAKCIE

Jeżeli jako pierwsza / pierwszy chcesz wiedzieć o najważniejszych premierach, wyjazdach, spotkaniach czy produktach, to zostaw mi swój adres mailowy. Obiecuję nie zaśmiecać Twojej skrzynki mailowej :)

2 komentarze

  1. Dobrze napisane. Mam niewielu znajomych, bardzo rzadko nawiązuje głębsze relacje, ale gdy do tego dochodzi, są dla mnie znaczące i długotrwałe. Jak byłam młodsza, myślałam, ze jest ze mną coś nie tak, szukałam towarzystwa na siłe. Dziś już znam swoją wartość i nie zmuszam się do kontaktów na które nie mam ochoty. I jest mi tak dobrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *