Malowanie akwarelami – jak zacząć?

Niestety nie potrafię malować. Cała moja dotychczasowa styczność z jakąkolwiek formą malarstwa ograniczała się do zajęć plastyki w szkole podstawowej i gimnazjum. Jeżeli wiecie co nieco o polskim systemie edukacji, musicie przyznać, że raczej nie mam czym się chwalić. Mimo wszystko od jakiegoś czasu chodziły mi po głowie akwarelki. Może gdzieś przypadkiem widziałam na Instagramie jakieś rysunki, może pamiętałam coś z dzieciństwa, a może w którymś z poprzednich wcieleń byłam malarzem – trudno to jednoznacznie stwierdzić. Wizja spędzenia kilku najbliższych tygodni w domu na kanapie zmobilizowała mnie do tego , żeby spróbować i muszę przyznać, że była to jedna z lepszych decyzji, jakie ostatnio podjęłam. 

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami tym, co według mnie, taka początkująca osoba jak ja i może Wy, potrzebuje, żeby móc z przyjemnością relaksować się malując ramen albo awokado. 

  1. Blok z papierem do akwareli – musicie go kupić. Praca z tymi farbkami, to praca z wodą. Taki papier został stworzony po to, aby ładnie ją wchłaniać i wydobywać z kolorów to, co najlepsze. Bardzo dobrze sprawdza się taki o gramaturze 300 – mniej odkształca się przy namaczaniu.
  2. Farby – wybór jest ogromny i to mnie też mocno onieśmielało. Nie chciałam inwestować małej fortuny w coś, co może nie przypadnie mi do gustu, ale też słyszałam, że takie najtańsze farbki mogą zupełnie mnie zrazić do malowania. Wybrałam więc coś, wydaje mi się, pomiędzy. Zestaw Sonnet z 24 kolorami bardzo fajnie mi się sprawdza. Prawdopodobnie powinnam jeszcze poduczyć się z miksowania kolorów, żeby móc lepiej je mieszać i uzyskiwać bardziej przewidywalny efekt, ale to już inna historia. Paletka do mieszania farbek bardzo ułatwia pracę. Polecam taką inwestycję. 
  3. Zestaw pędzli – wcale nie potrzebujecie ich tak dużo. Ważny jest taki większy to nanoszenia wody na duże powierzchnie, mały do precyzyjnej pracy i super mały do detali. Przyda się też taki płasko ścięty do krawędzi. Okazuje się, że pędzelki do ozdabiania paznokci nie są jednak najlepszym wyborem, lepiej zdecydować się na coś miększego, delikatniejszego dla papieru. 
  4. Ołówek, gumka i cienkopis – większość moich prac powstaje na bazie wcześniejszego szkicu ołówkiem, który ścieram, kiedy farbki dobrze wyschną. Istnieją podobno też ołówki, które rozpuszczają się w wodzie i znikają wraz z kładzeniem kolorów, ale to już pewnie fanaberia. Ja bardzo lubię na sam koniec obrysować jeszcze kontury precyzyjnym cienkopisem. Podoba mi się ten efekt.
  5. Guma maskująca – fajny i przydatny wynalazek, chociaż trochę śmierdzi 🙂 To taka guma w płynie, którą nakłada się na obszar, który ma pozostać biały. Po wyschnięciu farb, ściera się ją zwykłą gumką do mazania. I uwaga, nie popełnijcie mojego błędu – pędzelek, którego użyjecie do nałożenia tego mazidła, nie będzie już nadawał się do malowania. Musicie mieć jeden przeznaczony tylko do tego celu lub ewentualnie nakładać ją drewnianą końcówką pędzla. 
  6. Papierowe taśmy klejące – genialny sprawa. Możecie kupić je w każdej aptece i kosztują grosze (możecie też wybrać takie kolorze , cztery razy droższe, ale po co?) . Dostępne są różne grubości, ja wybrałam tę najcieńszą ok. 1,5 cm. Taka taśma jest potrzebna do przyklejenia kartki do stołu, większego bloku, czy deski. Dzięki temu papier nie wybrzusza się (tak naprawdę nadal odrobinę pracuje, ale znacznie mniej). Możecie też w ten sposób uzyskać ciekawy efekt passpartout, czyli białej ramki. 
  7. Kredki akwarelowe – jeszcze nie do końca ogarnęłam co i jak, ale przydają się przy detalach. Mi sprawdziły się też przy większych powierzchniach, które chciałam wypełnić jednym, intensywnym kolorem, np. czarne budynki na tle nieba. Mogą się przydać, ale też nie są niezbędne. 

Moim zdaniem na początek nie potrzebujecie niczego więcej. To idealny zestaw na pierwsze kroki czyli malowanie nieba, drzewek, kwiatków i owoców. Ja kompletowałam swój w kilku miejscach (Allegro, Paper Concept, Tiger), ale jeżeli poszperacie w sieci, jestem przekonana, że znajdziecie sklep, który zaoferuje Wam wszystkie te produkty w jednej wysyłce. 

Jeżeli faktycznie, tak jak ja, pędzel (pomijając może te do make up’u) mieliście w ręku ostatni raz jakieś 15 lat temu, fajnym pomysłem na początek będą tutoriale na YouTubie. Nie mam do polecenia żadnego konkretnego kanału, działam raczej metodą „watercolor xxx tutorial” – wpisując w miejsce x-ów to, co chcę namalować. Generalnie w internecie jest wszystko, więc raczej znajdziecie to, czego szukacie. Wydaje mi się, że to najfajniejsza metoda bo każdego dnia możecie malować to, na co macie ochotę. Kolejnym krokiem jest zbieranie obrazków na Pintereście i Instagramie. W obu przypadkach w wyszukiwarkę w aplikacji wpisuję słowo watercolor lub, jeżeli szukam czegoś konkretnego, dodaję nazwę tej rzeczy. Stworzyłam sobie albumy, które otwieram, kiedy szukam czegoś do narysowania. Malowanie z gotowych rysunków jest odrobinę trudniejsze, ale po kilku dniach też dość proste do opanowania. Trzecim etapem, w który powoli sama wkraczam, jest rysowanie ze zdjęć. Zamierzam wykorzystywać nasze zdjęcia z podróży i oczywiście zdjęcia pysznego jedzenia (z jakiegoś powodu ten temat jest dla mnie chyba najbardziej satysfakcjonujący). Malowania z wyobraźni na tym etapie zupełnie sobie nie wyobrażam, ale być może jestem człowiekiem małej wiary. Pożyjemy, zobaczymy.

Myślę, że w ten właśnie sposób jestem przygotowana na urodziny wszystkich moich znajomych do końca roku. Każdemu będę przygotowywać personalizowany rysunek z życzeniami. Uważam, że to świetne rozwiązanie: niedrogie, eko prezenty, ale bardzo osobiste i jedyne w swoim rodzaju. 

Jeżeli macie jakieś pytania, zostawcie je w komentarzu, odpowiem! 🙂

BĄDŹMY W KONTAKCIE

Jeżeli jako pierwsza / pierwszy chcesz wiedzieć o najważniejszych premierach, wyjazdach, spotkaniach czy produktach, to zostaw mi swój adres mailowy. Obiecuję nie zaśmiecać Twojej skrzynki mailowej :)

2 komentarze

  1. Hej, super pomocny wpis! 🙂 Zdradzisz jak dokładnie używasz kredek akwarelowych? Kupiłam kiedyś takie, miałam nawet podejście, by coś stworzyć, ale nie byłam zadowolona z efektu i na tym poprzestałam. Jakieś rady? 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *