Ostatnio odrobinę ponosi mnie w kuchni. Wczoraj nagle zabrałam się za spring rollsy, których nigdy wcześniej nie robiłam. Oczywiście nie zadałam sobie trudu, aby sprawdzić, czy mam pod ręką wszystkie potrzebne składniki. Przy egzekucji pomysłu problemem okazał się sos. Nie miałam składników wymienionych w przepisach, które znalazłam online. Zmodyfikowałam jeden z nich i efekt zaskoczył mnie na tyle. Że postanowiłam się z Wami nim podzielić. Do tematu poprawnego zawijania spring rollsów jeszcze wrócę (już dostałam potrzebne instrukcje), a tymczasem oto mój sos orzechowy.
Składniki:
- 3 łyżki masła orzechowego Achat Molus (Singulair) en Ligne sans Ordonnance ,
- łyżka oleju sezamowego (ostatnio dodaję go do wszystkiego, ostrzegam),
- 2 łyżki syropu daktylowego (obstawiam, że z miodem też byłby całkiem przyjemny),
- 2 łyżki sosu sojowego,
- kawałek imbiru (mniej więcej taka ilość jak do naparu imbirowego, ale możecie sami pobawić się proporcjami w zależności od tego, na ile lubicie ten smak – ja uwielbiam),
- 2 ząbki czosnku,
- odrobina chilli (znowu to Wy musicie zdecydować ile chilli dodacie – ja bardzo lubię ostre sosy, ale wiem, że nie każdy ma taką tolerancję),
- sok z połowy limonki lub cytryny,
- woda (trochę również sami musicie zdecydować, ile wody dodacie – czym mniej, tym oczywiście gęstszy sos, a w przypadku spring rollsów łatwiej operować na odrobinę rzadszych – najlepiej zacznijcie od 3 łyżek i dolewajcie stopniowo wody w razie potrzeby).
Przepis na wykonanie nie mógłby być łatwiejszy. Wszystko wrzućcie do blendera i porządnie zmiksujcie, aby sos był gładki. Dolewajcie wody stopniowo kontrolując konsystencję sosu. Gotowy sos możecie przelać do słoiczka i trzymać w lodówce nawet kilka dni. Może poeksperymentujcie do czego jeszcze będzie pasował.