Kocham podróże przede wszystkim za to, że pomagają mi się rozwijać i stopniowo, coraz bardziej otwierają mi oczy. Przyglądanie się światu z każdej możliwej strony, z perspektywy ludzi pochodzących z różnych środowisk i kręgów kulturowych jest wspaniałym doświadczeniem. To daje jeszcze mocniejszy kontekst wszystkiego, co dookoła, dokładniejszą wiedzę i oczywiście wyjątkowe emocje. Żadna podróż, czy to ta daleka, czy bliska nie pozostaje bez znaczenia. Kiedy jakiś czas temu zaczęłam interesować się kwestią szeroko pojętej ekologii, etycznych, codziennych wyborów i świadomego bycia częścią większej całości, zaczęłam zwracać większą uwagę właśnie na takie rozwiązania również w turystyce. Sama, będąc w podróży, staram się dokonywać lepszych małych wyborów, ale też, jeżeli tylko mogę, wspieram miejsca i inicjatywy, którym bliski jest zrównoważony rozwój. Nauka tego, jak etycznie poruszać się w turystyce to niezwykle ciekawy proces, przez który różne państwa i regiony przechodzą we własnym tempie, ale niezależnie od kontynentu, wszędzie ten trend zaczyna docierać do świadomości społecznej.
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jadąc do Sri Lanki nie spodziewałam się tego, jakie, małe bądź duże rozwiązania w kwestii ekologicznego współegzystowania zobaczę na miejscu. Świadomość atrakcyjności lub wagi tematu (wyjątkowo w tym przypadku uważam, że intencja ma tu mniejsze znaczenie niż efekt) mogłam obserwować na naprawdę wielu poziomach i w każdej skali. Zaskoczył mnie już pierwszy odwiedzany przez nas market, na którym sprzedawcy próbowali przyciągać na swoje stoiska turystów nie kolorowymi ozdobami, a informacją o tym, że zakupów nie pakują w foliowe siatki. Miałam ogromne szczęście, że zaprosił mnie do siebie hotel Wild Coast Tented Lodge, który jest jedną z ważniejszych inwestycji herbacianej marki Dilmah, która pochodzi właśnie ze Sri Lanki. Dilmah ma na wyspie 3 hotele Kaufen Alpuric (Zyloprim) Online ohne rezept , ale ten, położony przy Parku Narodowym Yala zdecydowanie wyróżnia się na tle wszystkich najlepszych hoteli świata. Oprócz niesamowitego designu, bliskości dzikiej przyrody i zawrotnej ceny warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, a mianowicie niesamowitą dbałość właśnie o zrównoważony rozwój i pionierskie, ekologiczne rozwiązania. 10% zysków tej instytucji przekazywanych jest fundacji, która dba o lokalną społeczność i środowisko. Hotel tworzy własny ośrodek badań nad lampartami, które zamieszkują pobliski park narodowy. 50% energii elektrycznej pozyskiwanych jest z paneli słonecznych. Cała woda, która potrzebna jest do funkcjonowania hotelu jest pozyskiwana z oceanu i specjalnie w tym celu uzdatniana. Ścieki oczyszczane są na miejscu, a oczyszczoną wodą zasilane są sadzawki na terenie obiektu, z których, zwłaszcza w suchych miesiącach, korzystają dzikie zwierzęta. Energia cieplna z klimatyzacji wykorzystywana jest do podgrzewania wody w pokojach hotelowych. Do konstrukcji głównego budynku wykorzystano bambus i recyklingowane drewno tekowe. Przy jego budowie zatrudniono 100 rybaków z pobliskich wiosek, których odpowiednio przeszkolono w taki sposób, aby później mogli znaleźć zatrudnienie przy realizacji podobnych projektów. W całym hotelu nie ma plastiku jednorazowego użytku. Nawet butelki z wodą zastąpiono wielorazowymi, metalowymi bidonami. Byłam absolutnie oczarowana tym, do jakiego stopnia twórcy tego miejsca przemyśleli każdy, najmniejszy detal i jak świadomie na co dzień funkcjonuje ten ośrodek. Oczywiście takie rozwiązania to gigantyczna inwestycja i prawdopodobnie nie byłyby one możliwe, gdyby nie zasoby marki, która stoi za całym projektem. Nie bez znaczenia jest też naprawdę wysoka cena za nocleg w tym miejscu. Mam świadomość, że to ewenement na skalę światową, ale trzy dni tutaj na moment uciszyły moje lęki klimatyczne. Ta myśl, że jednak da się te rzeczy robić mądrze nadal w pewnym sensie napawa mnie otuchą.
Kiedy wróciłam do domu uświadomiłam sobie, jak niewiele wiem o polskich hotelach, które wyznają podobną filozofię. Zaczęłam odrobinę czytać na ten temat i okazało się, że na szczęście i na naszym, polskim podwórku są miejsca, które myślą już tymi kategoriami. Tym bardziej ucieszyłam się, kiedy travelist.pl poprosił mnie o sprawdzenie Hotelu Dębowy w Bielawie, w Górach Sowich który w swojej pracy również stopniowo wdraża rozwiązania ekologiczne i te skupione na zrównoważonym rozwoju. Bielawa, co prawda oddalona jest o godzinę drogi od Wrocławia, ale jak się okazuje nawet najbliższa okolica tego miasteczka oferuje wiele, unikatowych atrakcji: Park Krajobrazowy Gór Sowich, Podziemne Miasto Osówka z tajemniczym kompleksem podziemnych tuneli z czasów II wojny światowej, czy największy drewniany kościół w Europie wpisany na Światową Listę Dziedzictwa to tylko kilka przykładów. Na miejscu nie ma więc miejsca na nudę. Hotel Dębowy komunikuje się jako bio, eko i less waste, ale chciałam sprawdzić, co tak naprawdę to oznacza w naszych polskich warunkach i na ile, nie inwestując fortuny, można taki biznes prowadzić świadomą drogą?
Zacznę od tematu, który jest najbliższy mojemu sercu, czyli od jedzenia. Hotelowa restauracja przywiązuje ogromną wagę do lokalnych produktów zamawianych od sprawdzonych dostawców. To świetny sposób na zmniejszenie swojego śladu węglowego, a przy tym serwowanie klientom świeżych i smacznych dań. Również na co dzień, w domu, jeżeli mamy taką szansę powinniśmy wybierać owoce i warzywa z naszego podwórka, albo chociaż z Europy. Wiem, że dla co niektórych to gigantyczne wyrzeczenie, ale pamiętajcie, że podejmując taką decyzję, nie jesteście do końca życia skazani na jedzenie jabłek. W karcie dań znajdziecie mapę regionu z zaznaczonymi na niej dostawcami jajek, serów, mleka, ryb, miodu, piwa i wina (tak, na Dolnym Śląsku robi się wino, też tego nie wiedziałam). Zioła i część owoców hodowane są w ich własnym, przyhotelowym ogrodzie, który nawożony jest odpadami z kuchni. Co ciekawe, w okolicy Bielawy jest też mała palarnia kawy, która skupuje ziarna z mikro plantacji w Peru. To ona dostarcza kawę do hotelu. Oczywiście zjecie tu również wegańsko. Moim absolutnym numerem jeden są pierogi z soczewicą. Ze śniadania amatorzy kuchni roślinnej też nie powinni wyjść głodni. Pamiętajcie tylko, że aby nie marnować jedzenia , obsługa przestaje uzupełniać bufet na pół godziny przed końcem śniadania. Bardzo dobry pomysł. W Dębowym plastik jednorazowego użytku został prawie wyeliminowany, więc woda podawana w restauracji to filtrowana kranówka, w pokojach znajdziecie tylko szklane butelki. Zmora łazienek hotelowych, czyli zestawy mini kosmetyków i plastikowe kubeczki już dawno zniknęły z Bielawy. Ekologiczne mydło jest w dużych, uzupełnianych pojemnikach.
Przy hotelu jest też pasieka, a wszystkie kwiaty sadzone w ogrodzie muszą być lubiane przez pszczoły. Miód jest z resztą ważnym tematem w tym miejscu. Całe SPA skupione jest na miodowych zabiegach. To z resztą pierwsze w Polsce SPA o takim, miodowym profilu. Możecie znaleźć tam naturalne kosmetyki, świece do masażu i peelingi zrobione z fusów po kawie (taki peeling możecie też sami zrobić w domu, swoją drogą to bardzo fajny pomysł na świąteczny prezent). Jeżeli o SPA mowa, to nie mogę pominąć tematu, który najbardziej zainteresował mnie już przed przyjazdem. Hotel zrezygnował z chlorowanego basenu na rzecz stawu kąpielowego, w którym rosną specjalne rośliny uzdatniające wodę. Może treningu pod olimpiadę tutaj nie zrobicie, ale jako uzupełnienie sauny, staw sprawdza się cudownie. Dębowy aktywuje też lokalną społeczność. Co jakiś czas organizuje „Bio weekend”, w czasie którego prowadzi warsztaty, szkolenia i wykłady. Ten cykl wydarzeń to również okazja do zaopatrzenia się w lokalne produkty spożywcze i kosmetyczne.
Jasne, że przed Hotelem Dębowy jeszcze daleka droga. Oczywiście, że można zrobić znacznie więcej, nowocześniej i dokładniej, ale nie o to chodzi w tej historii. Każdy z nas może codziennie stawać się coraz lepszy i to właśnie jest w życiu najpiękniejsze – droga, proces i nauka. Uważam, że to cudowne, że również polskie hotele, zwłaszcza te mniejsze, niekoniecznie z Warszawy, czują, że już czas inaczej prowadzić biznes, że ekologia i zrównoważony rozwój to nie tylko chwilowa moda, ale naturalna konsekwencja tego, co dzieje się dzisiaj na świecie. Świadomość konsumentów nieustannie rośnie, a hotele muszą wyprzedać te trendy. Przyznaję, że zafascynowana wielkim światem trochę zaniedbałam poznawanie tego, co lokalne. Dlatego moje postanowienie na 2020 rok to zobaczyć jak najwięcej mądrej i świadomej Polski.
Materiał zrealizowałam we współpracy z Travelist Polska, serwisem rezerwacyjnym do bookowania pobytów w luksusowych hotelach z dużymi rabatami.
Fajny ten hotel 🙂