Tak, jestem skupiona na sobie i jest mi z tym dobrze! Zapowiedź serii.

Analizując pytania, które często od Was dostaję w prywatnych wiadomościach, doszłam do wniosku, że uważacie mnie trochę za specjalistkę w materii self care’u. To oczywiście bardzo fajne być ekspertem w zasadzie od czegokolwiek, tak po prostu, ale z drugiej strony to, co pokazuję na moich kanałach musi wyraźnie tworzy wrażenie, że jestem skupiona na tym, żeby żyło mi się dobrze, może nawet po prostu skupiona na sobie. I wiecie co? Jak tak teraz o tym myślę, to wcale się tego nie wstydzę. Tak, sporą część wolnego czasu zajmuje mi troszczenie się o siebie. Poświęcam sobie sporo uwagi i to dla mnie ważne, bo czuję, że o innych możemy się zatroszczyć dopiero wtedy, kiedy sami zatroszczymy się o siebie. To tak jak z maską tlenową w samolocie. Żeby być szczęśliwym w relacji, trzeba być najpierw szczęśliwym ze sobą i tak dalej. Niby truizm, niby wyświechtane, a jednak bardzo prawdziwe. 

Self care to hasło, które pojawia się teraz w co drugiej kampanii reklamowej. Ma namówić nas do  zakupu maseczki, szlafroka i witamin. Ale czy to o to tu tak naprawdę chodzi? Czy to tylko synonim małych i większych przyjemności? Czy to wypełnianie wolnego czasu fajnymi zajęciami, które zajmą na chwilę nasze myśli, odwrócą uwagę od rzeczy, na które trudniej się patrzy? Prawdopodobnie dla każdego z nas, self care to zupełnie coś innego. Dla mnie to przede wszystkim takie wsłuchanie się we własne ciało, we własną głowę i zrozumienie, czego tak naprawdę teraz potrzebuję. To też zobaczenie tego, w jaki sposób mogę zaspokoić swoje potrzeby najlepiej, najbardziej świadomie. To nie zawsze są łatwe rzeczy, zwłaszcza przy dzisiejszym tempie życia i intensywności zdarzeń. Więcej, to nie zawsze są łatwe decyzje, bo troszcząc się o siebie, nieraz musimy zrezygnować z innych, czasem całkiem przyjemnych rzeczy. Zamiast zwolnić, wyciszyć się i posłuchać siebie, czasami łatwiej nam przeczytać artykuł, który zwięźle i dosadnie wytłumaczy nam, że to, co nas teraz uszczęśliwi to akurat nowa torebka lub wyjazd do SPA. Wychodzimy później z gabinetu sfrustrowani bo, mimo iż wydaliśmy na siebie 300 zł, nasze samopoczucie się nie zmieniło. To, na co przeznaczyliśmy czas, pieniądze i energię zupełnie nie było tym, czego realnie potrzebowaliśmy. Właśnie dlatego w tym cyklu nie będę mówić Wam, jak żyć, jak być szczęśliwym. Nie wiem, czego potrzebujecie Wy, ale już coraz lepiej zaczynam rozumieć, czego potrzebuję ja. To był długi i wcale niełatwy proces. Był i taki etap w moim życiu, kiedy dostarczałam sobie wszystkich wrażeń, których zdecydowanie nie potrzebowałam, ale o tym może innym razem. Właśnie tym chcę się z Wami dzielić. Być może poznając moje metody, znajdziecie w nich odrobinę inspiracji i nauczycie się opiekować się sobą jeszcze lepiej. 

Wydaje mi się, że największym wrogiem troski o siebie jest poczucie winy: nie mam czasu, mam ważniejsze rzeczy na głowie, nie stać mnie, ktoś mnie potrzebuję, mam dużo obowiązków – taką listę można pisać bez końca. Każdy i każda z nas ma w swoim mentalnym notesiku setki takich usprawiedliwień już napisanych dla samego siebie. Niemniej jednak warto zrozumieć, że w żadnej ze społecznych ról nie będziemy tak do końca efektywni, jeżeli na samym początku nie zadbamy o nasze własne potrzeby, nie tylko te podstawowe, biologiczne, ale również te emocjonalne. Pewnie sami dobrze o tym wiecie i czytaliście coś na ten temat już kilkanaście razy, ale pamiętajcie, że wiedzieć, a stosować na co dzień to dwie zupełnie inne sprawy. Lepiej zastanówcie się , na którym miejscu swojej listy jesteście Wy sami? 

Chcę podzielić tę serię w logiczny i przejrzysty sposób, nadać mu realną strukturę. Zacznę od ciała, bo ten świat wszyscy znamy najlepiej. Będzie o ruchu, sporcie (bo to nie zawsze musi być to samo), o jedzeniu, suplementacji, pielęgnacji, zabiegach, rytuałach i zwyczajach. Później będzie o głowie, już trochę trudniej. Spróbuję opowiedzieć Wam o tym, jak w ciągu ostatnich dwóch lat zmienił się mój sposób myślenia o sobie, o innych, o świecie i co pomaga mi na co dzień – tak zwięźle i w pigułce. Będzie o zmysłach (bo wszystkie jednak finalnie mieszkają w głowie), o zapachach, o tym, jak spędzam wolny czas i o tym, czym się otaczam, czyli o estetyce w codzienności. Chciałabym też napisać coś o duszy, czyli dla mnie na dzisiaj medytacji, pisaniu dziennika, pracy z oddechem i o relacjach. Żadną miarą nie czuję się ekspertem w żadnej z tych dziedzin, ale każda z nich jest w moim życiu w ten, czy inny sposób i chętnie podzielę się z Wami wszystkimi historiami. 

Jeżeli jest coś, co interesuje Was szczególnie, jeżeli macie jakieś pytania bądź życzenia, dajcie znać. Postaram się uwzględnić w tej serii wszystkie sugestie i potrzeby. Wyszło jak oficjalne i publiczne zobowiązanie do regularnych publikacji i chyba tak realnie o to chodziło w tej krótkiej zapowiedzi. Do zobaczenia!

fot. @bratosiewicz , 1908 Lisboa Hotel

BĄDŹMY W KONTAKCIE

Jeżeli jako pierwsza / pierwszy chcesz wiedzieć o najważniejszych premierach, wyjazdach, spotkaniach czy produktach, to zostaw mi swój adres mailowy. Obiecuję nie zaśmiecać Twojej skrzynki mailowej :)

2 komentarze

  1. Cześć Natalka!
    Bardzo się cieszę na tę serię, temat mi bliski. Dotarłam do pewnego punktu zatrzymania w swoim życiu, w którym okoliczności wyjątkowo ułatwiają mi refleksję nad tym jak wygląda moje życie, a jak chciałabym, aby wyglądało oraz wprowadzenie zmian w związku z tym. Mimo tego trudno jest pożegnać się z tym co się zna tj. nawykami, ludźmi, otoczeniem tak, jakby to wszystko przyrosło do mnie. Czuję, że jeśli chcę prawdziwej zmiany to powinnam pozostawić za sobą to wszystko i liczyć się z tym, że będę sama w tej nowej rzeczywistości i nie od razu poczuje się w niej tak dobrze, jak w tym co już znam.
    Chciałabym żebyś poruszyła ten aspekt, pozostawienia za sobą dużej części swojego obecnego
    życia, żeby realizować siebie na nowo tak naprawdę samotnie. Czy masz takie doświadczenia? Jak siebie motywować i wytrwać w swoich postanowieniach, kiedy stara rzeczywistość tak bardzo znana i łatwiejsza czyha tuż za rogiem?

    Pozdrawiam ciepło,
    Ania

  2. Natalka, nie mogę się doczekać każdego poruszonego tematu. Jestem taka, że ja to bym chciała na już najlepiej! Wszystkie sfery! Ale będę cierpliwa.. 🙂 bo tego potrzebuję. Staram się rozwijać siebie, szukać aktywności, które mi pasują, bo zwykle miałam słomiany zapał, co podejrzewam, że wynikało właśnie z potrzeby zapełnienia czasu i myśli. Ale rosnę, rozwijam się, jeszcze długa droga przede mną, mimo, że widzę ogromny progress, więc bardzo chętnie będę tu do Ciebie wracać ♥️. I tak, wszystkie te osoby uważające Ciebie za role model w kwestii self care – mają rację!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *