Izolacja razem czyli jak nie rozstać się w dwa tygodnie.

Myślimy i mówimy o aktualnym czasie izolacji jako ważnej, odpowiedzialnej decyzji wyrażającej jedność i solidarność. Doradzamy sobie nawzajem raczej w kontekście tego, czym zająć się przez ten niecodzienny czas odosobnienia. Zapaleni gamerzy nie mają się nad czym zastanawiać, ale już osoby na co dzień mocno skupione na pracy, którą trudniej wykonywać zdalnie, szkole lub życiu towarzyskim mają nieco trudniej. Niemniej jednak tak sobie myślę, że izolacja izolacją, ale bardzo często nie jesteśmy w tej sytuacji sami i tym razem chodzi mi o zupełnie dosłowne znaczenie tego sformułowania. Pary, rodziny, czy współlokatorzy, którzy mieszkają razem, w normalnych warunkach spędzają ze sobą jakieś 4 godziny w ciągu doby (z oczywistych względów wyłączam z tych szacunków sen): godzina przed pracą, wspólna kawa, później kolacja i wieczorny film. Dalej lulu i od nowa. Nagle, w zasadzie bez ostrzeżenia, zostają wrzuceni w inną rzeczywistość, w której muszą spędzić razem całe dwa tygodnie. Jako że ja zostałam wrzucona w tę rzeczywistość jakieś dwa lata temu i to co więcej z własnej woli, bogatsza w doświadczenia wspólnych podróży, kiedy dwa tygodnie (albo pięć) uczyliśmy się spędzać tylko we dwoje, 24/7, chciałam wam podpowiedzieć, co może, ale też nie musi, pomóc w tej, bądź co bądź trudnej sytuacji.

Zacznijmy może od kwestii oczywistych: to nie będzie proste, ta sytuacja może stać się dużym testem dla każdej relacji: romantycznej, przyjacielskiej, rodzinnej, ale jeżeli to przetrwacie, będziecie silniejsi niż wcześniej i prawdopodobnie każdy kolejny problem będzie wydawał się wam mniej istotny. Jeżeli sytuacja już teraz jest poważna, nie martwcie się, każda, nawet finalnie najbardziej zgodna i harmonijna relacja w takich warunkach będzie trzęsła się w posadach. Spędzanie czasu z jedną osobą przez tak długi i intensywny czas, na jednak relatywnie małej przestrzeni jest z założenia bardzo, bardzo intensywne, ale spokojnie, przejdziemy przez to razem.

Stety czy niestety każdy człowiek jest inny, każda relacja jest inna, więc może metody, które ja wypracowałam u siebie, nie będą idealne dla was, to nie jest gotowe rozwiązanie. Chodzi bardziej o to, żeby każdy z nas możliwie świadomie przeszedł przez ten czas, miał świadomość tego, że nasz partner, wbrew temu, co mogłoby się nam wydawać, nagle nie zwariował, a my nie przechodzimy kryzysu tożsamościowego. Szukajcie swoich sposobów na to, żeby wyjść z tego doświadczenia cało i jeżeli macie chęć i odwagę, dzielcie się tym z innymi, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji.

Zaczynamy.

Bardzo przydatne, chociaż mogłoby się wydawać mało romantyczne, jest wypracowanie takiego, nawet najbardziej ramowego planu działań, wokół którego każdy może budować swój dzień. Przykład to godziny posiłków i wspólne, wieczorne oglądanie filmu. Takie postawienie sprawy jasno sprawia, że nie ma miejsca na niedomówienia. Jeżeli ustaliliście, że codziennie o 10:00 ty robisz śniadanie, a o 15:00 on zamawia lunch, raczej żadne z was nie zezłości się, że miało ochotę spać do 13:00, ale obudziło go trzaskanie talerzami albo że umiera z głodu o 14:00 i jest złe, że druga osoba się nie domyśliła, że trzeba było działać godzinę temu. Prosta, podstawowa organizacja i jasne komunikaty.

Równie ważną, jeżeli nawet nie ważniejszą zasadą, dzięki której oszczędziłam sobie dużo nerwów i frustracji jest znalezienie sposobów na spędzanie czasu razem, ale jednak osobno. Z oczywistych przyczyn spędzacie czas w jednym pomieszczeniu, ale nie oznacza to, że wszystko musicie robić razem: teraz sprzątamy, później gotujemy, a na koniec oglądamy razem serial. Narzędzie bez którego ani rusz w takiej sytuacji to słuchawki: możecie osobno słuchać muzyki albo ulubionych podcastów, oglądać filmiki na YouTubie albo Netflixa (tylko najpierw upewnijcie się, czy ten tytuł nie leży w obszarze zainteresowań drugiej osoby, albo co gorsza, czy nie oglądaliście razem poprzedniego sezonu bo to potencjalnie może być stąpanie po cienkim lodzie). W tym czasie druga osoba może czytać, medytować, spać albo rozmyślać o życiu. Czas spędzany osobno w takich warunkach to skarb , który należy szanować i doceniać. Oczywiście to przyjemne, kiedy relacja jest tak bliska, że wszystko chcecie robić razem, ale na dłuższą metę (a takie dwa tygodnie to już dłuższa meta) niewykonalne.

Kolejny punkt to spędzanie czasu zupełnie osobno. Nawet dzisiaj jest to do zrobienia. Mimo tego, co mówi nam Instagram, ogromna większość z nas zdecydowała się na dobrowolną izolację, nie kwarantannę. Najistotniejsza różnica tkwi w tym, że przy izolacji możemy wychodzić na zewnątrz, jeżeli zachowamy podstawowe środki ostrożności. Ulice są raczej puste, w zasadzie samotny, godzinny spacer nie powinien wam zaszkodzić. Przestudiowałam przy tej okazji nawet zalecenia specjalistów: jest zielone światło na spacer po parku. Przycisk przy windzie wciśnijcie jednak łokciem, a po powrocie do domu umyjcie dokładne ręce. Takie przewietrzenie głowy i nabranie dystansu do emocji może zdziałać cuda. Bardzo możliwe, ze tak sprawa życia i śmierci po godzinie spaceru po opustoszałym mieście wyda się wam zupełnie nieistotna.

Z drugiej strony warto też zaplanować spędzanie czasu razem w inny sposób niż gapienie się razem w ekran telewizora. Taki jakościowy czas razem, zwłaszcza, kiedy robicie coś razem, pozwala się dogadać na trochę innej płaszczyźnie. Może wspólne pieczenie ciasta wieczorem? Gra planszowa? Małe przemeblowanie mieszkania?

Wiem, że przy każdym punkcie zaznaczam, że to wyjątkowo ważne, ale to już naprawdę naprawdę wyjątkowo ważne: jasna, otwarta komunikacja wprost. Nie ma chyba drugiej rzeczy, która może pomóc bardziej, ale przyznam szczerze, że wbrew pozorom nie jest to łatwy proces. Do szewskiej pasji doprowadza cię to, że ona obgryza paznokcie albo to, że on nie zmywa po śniadaniu? Powiedz to głośno, wyraźnie i tak komunikatywnie, jak to tylko możliwe. Nie skupiaj się na tym, że to paskudny zwyczaj, który jest przyczyną wszystkich problemów w waszej relacji, ale raczej na tym, jakie reakcje czy emocje to wywołuje w tobie. Drugiej stronie będzie znacznie łatwiej przyjąć to do wiadomości i finalnie zmienić.

Róbcie sobie małe przyjemności. Oczywiście sytuacja jest poważna, ale to nie znaczy, że musicie się umartwiać. Spróbujcie wykorzystać ten czas możliwie jak najlepiej. Kawa podana do łóżka może sprawić, że zaczniecie ten kolejny dzień w super miłej i czułej atmosferze. Małą celebracją tego, że przechodzicie przez to razem, nikogo nie krzywdzicie. Robienie, nawet tych małych rzeczy, z myślą o drugiej osobie jest po prostu fajne. Pomaga w każdej sytuacji. Inne przyjemności też pomagają.

Kontaktujcie się ze światem zewnętrznym, kiedy tylko jest ku temu okazja. Telekonferencja ze znajomymi to fajny wentyl. Przypomina, że na świecie żyją jednak również inne osoby, rozładowuje emocje, poprawia humor, dodaje dystansu.

Trzymam kciuki za to, żebyście nauczyli się siebie w tym trudnym czasie najlepiej, jak potraficie: siebie samego i siebie nawzajem. Takie doświadczenie z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Przebrnięcie przez taką izolację wspólnie, to jak pół roku razem w normalnych warunkach, docieranie się, to właśnie wypracowywanie metod i rozwiązań w takich codziennych, chociaż niecodziennych sytuacjach. Wiem, że to nie jest łatwy czas, trudno potrafi być na wielu frontach, ale dacie radę!

Czekam na wasze sposoby na to, jak przetrwać to razem 🙂

fot. @bratosiewicz

BĄDŹMY W KONTAKCIE

Jeżeli jako pierwsza / pierwszy chcesz wiedzieć o najważniejszych premierach, wyjazdach, spotkaniach czy produktach, to zostaw mi swój adres mailowy. Obiecuję nie zaśmiecać Twojej skrzynki mailowej :)

4 komentarze

  1. Dla mnie przetrwać razem to nie problem. Gorzej, jak do siebie cały czas nie zagadywać, podczas kiedy powinno się uczyć i pracować? 😉 Ja jestem potworną gadułą i mnie się właśnie powinno dać do jakiejś izolatki, żebym nie gadała:)

  2. Ja i mój facet pracujemy razem w domu od ponad roku. Początki były różne.. Ale teraz cieszę się że przynajmniej mam się do kogo odezwać 😀 I codziennie możemy zjeść wspólny obiad 🙂 trzeba dostrzegać plusy sytuacji

  3. Ja pracuję z moim facetem od 3 lat jesteśmy zawsze razem ( no prawie zawsze). Kwarantenna mi nie przeszkadza bo to prawie normalność. Owszem nie możemy wyjść , zjeść coś na mieście itp ale jakoś dajemy radę a przy okazji zauważyłam ,że ta sytuacja jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyła

  4. Świetny artykuł. Jak dobrze, że wróciłaś do częstego pisania! Masz tyle mądrego w głowie, że mogłabym Cię czytać codziennie. Zdradzisz jak udaje wam się wypracować z Piotrkiem równowagę kiedy pracujecie wspólnie z domu? I jak rozpoczęliście wspólną pracę – jak to wyglądało na początku?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *