Nie znam ani jednej dziewczyny bez kompleksów, chociaż mówienie o tym dzisiaj to pewnie nic odkrywczego. Więcej moich koleżanek na szczery komplement potrafi odpowiedzieć „kłamiesz” niż „dziękuję”. Społeczeństwo wymaga od kobiet, że będą silne i pewne siebie, a równocześnie robi wszystko, żeby pokazać im, jak niedościgniony jest ideał, do którego powinny dążyć. Teoretycznie wszystko to wiemy. Mamy świadomość, jak działa moda i reklama, jak nierealne jest życie prowadzone przez bohaterki naszych ulubionych seriali, wiemy już na czym polega retusz zdjęć publikowanych w magazynach, a mimo wszystko nadal sobie to robimy. Porównujemy się z tym, co widzimy na plakatach, w gazetach, a teraz najczęściej na Instagramie. Przez krótką chwilę za każdym razem przechodzimy przez ten sam proces – gdzieś w głowie zestawiamy to, co widzimy z tym, jak myślimy o sobie.
Instagram ma tę przewagę nad tradycyjnymi mediami, że tu same selekcjonujemy treści, które odbieramy. Obserwując konkretne profile kawałek po kawałku budujemy feed, na który patrzymy przez kilkanaście minut lub nawet kilka godzin dziennie. W ten sposób współtworzymy obraz świata, który zaczynamy odbierać i traktować jako ten normalny i pożądany. Teoretycznie wiemy, że to, co inni pokazują na zdjęciach, to najpiękniejszy wycinek ich świata, najlepsza wersja ich samych, ale wcale nie myślimy o tym w ten sposób. Teoretycznie wiemy, że plaże Indonezji są pełne śmieci, ale każdy, kto pierwszy raz leci na Bali nadal jest zdziwiony, że tak tam brudno. Na tej samej zasadzie patrzymy na innych ludzi. Na przykład mój feed przez kilka lat w dużej mierze składał się ze zdjęć pięknych dziewczyn. Czasami może nie klasycznie pięknych, ale nadal wyglądających oszałamiająco. Patrzyłam na nie myśląc, że chciałabym tak wyglądać: mieć takie ciało, włosy, usta, oczy, nauczyć się tak malować i zacząć się tak ubierać, prowadzić takie życie jak one. Przez te krótkie chwile potrafiłam porównać się do każdej z nich i w każdej znaleźć coś lepszego niż w sobie. Często reagowałam tak nawet na zdjęcia znajomych, niekoniecznie supermodelek z okładek. Po kilkunastu minutach wpatrywania się w ekran czułam już zaciśnięte gardło i wyrzuty sumienia z powodu porcji frytek, którą zjadłam na obiad. Coś, co miało być rozrywką, może inspiracją, oknem na świat stawało się drogą do słabego samopoczucia , niskiej samooceny i złego nastroju. Wiem, że to nie tylko mój problem. Bardzo wiele z was robi dokładnie to samo, a porównywanie się do innych to najgorsza rzecz, jaką możemy sobie zrobić. Każda, dosłownie każda dziewczyna będzie w czymś od nas lepsza: będzie miała dłuższe nogi, fajniejszą pracę albo lepsze poczucie humoru, a nasz mózg zbudowany jest tak, że to właśnie ten aspekt, wybija się na pierwszy plan. Często nawet nie widzimy nic innego. Takie myślenie powoli wpędza nas w coraz większe kompleksy, bo przecież wyraźnie wychodzi na to, że każda dziewczyna jest w jakiś sposób lepsza ode mnie. Nie bierzemy pod uwagę, że to, na co patrzymy to przetworzony obraz, często odległy od rzeczywistości, że to nie jest reprezentatywna próba społeczeństwa, bo wcześniej zdecydowałyśmy, że chcemy oglądać tylko takie, a takie treści. Na ekran swojego telefonu raczej nie wpuszczamy tych, którzy nie mieszczą się w kanonie piękna głównego nurtu, często nie wpuszczamy nawet tych przeciętnych. Szybko zaczynamy wierzyć, że tak właśnie wygląda cały świat, że jeżeli wyjdziemy na obiad, to spotkamy same Emiliy Ratajkowskie i Alexis Ren, a to z nami jest coś nie tak, bo nie mamy tak płaskiego brzucha, że to my jesteśmy mocno poniżej średniej.
Przyszedł jednak moment, kiedy odkryłam, że teraz bardziej niż kiedykolwiek to ja mam wpływ na to, na co patrzę, na to, jaki obraz świata kształtuje się w mojej głowie, poniekąd teraz to ja decyduję, jak wygląda przeciętna dziewczyna i gdzie w tym wszystkim widzę siebie. Przestałam śledzić instagramowe konta, które sprawiały, że czułam się gorzej, a obraz ludzi zaczęłam budować na podstawie tego, co mnie otaczało, na podstawie tego, co było prawdziwe. Mój instagramowy feed dzisiaj to brutalistyczna architektura, górskie szczyty, rajskie plaże, dużo zwierzątek, trochę memów i odrobina mody. Za każdym razem, kiedy sięgam po telefon, jestem spokojna i wiem, że te kilka minut na Instagramie nie zaprowadzi mnie do ciemnej piwnicy mojej głowy, a raczej poprawi mi humor. Taka higiena treści, jakie same sobie serwujemy każdego dnia, jest niezwykle istotna. To punkt wyjścia do zmiany swojego myślenia i do nieoceniania siebie. Żyjemy w czasach , kiedy jesteśmy poddawane ocenie niemal na każdym kroku przez niewyobrażalną liczbę osób, zwłaszcza w internecie. Nie musimy na dokładkę robić sobie tego same.
Bądźcie dobre same dla siebie i pamiętajcie, że relacja, jaką macie same ze sobą to ta najważniejsza, bo z pewnością będzie trwać do końca życia. Nigdy nie porównujcie się do innych, bo zawsze znajdziecie w sobie coś, co mogłoby być lepsze. Mam świadomość, że łatwiej to napisać, niż zrobić, ale sama nadal uczę się takiego pozytywnego podejścia i napisanie tego tekstu prawdopodobnie jest kolejnym krokiem na tej drodze. Drugim może być przyznanie się, że każde opublikowane przeze mnie w internecie selfie poprzedzało kilkadziesiąt nieudanych zdjęć. Udostępniam tylko te zdjęcia, na których wyglądam lepiej niż na co dzień. Przyznaję się do winy!
Omg, a ja patrze na Twoje zdjęcia i są najpiękniejsze, pokazuje chłopakowi żeby patrzył jaka padną dziewczyna i jak super się ubiera i nie uśmiecha się głupio to kamery na szelfie tylko wyglada najładniej na świecie, btw uwielbiam to co piszesz as well!
Pięknie napisane! Bardzo przyjemnie czyta się Twoje teksty. Zawsze trafiasz w sedno i mam wrażenie ze masz bardzo zdrowe podejście do życia. Pozdrawiam serdecznie!
No to teraz powinnysmy hurtem opuscic twoj profil.
No i niestety musiałabym dziś przestać Cię obserwować, bo zazdroszczę Ci tego, jaka jesteś… 🙁
To samo. Plus to samo tez ze musiała bym zaprzestać Cię obserwować bo jesteś dla mnie łaska idealna. I nie myśle tylko w kontekście urody bo im jestem starsza tym głębiej patrzę niż tylko to co na wierzchu. Ale robisz tyle rzeczy tak świetnie organizujesz czas i zyjesz pełnia życia ze rzeczywiście można popaść w kompleks. A można tez spojrzeć na to wszystko z dystansem i robić tak żeby lubić swoje życie
Naprawdę świetny post Natalia. Dzięki temu postanowiłam również założyć bloga, na co długo nie mogłam się zdecydować 🙂
Kurde Natala, no super baba jestes! Glebokie i w sedno. Pozdrowionka z Rzeszowa!
Ja obserwując te profile staram się zaczerpnąć trochę inspiracji. Np wasze podróże. Dzięki wam obrałam już kolejny ciekawy kierunek. Zainspirowaliscie. Lubię swoje życie i robię wszystko, żeby być szczęśliwa. Oczywiście zazdroszcze innym ale tylko tym, co osiągneli coś ciężka praca i sobie na to zasłużyli.
hehe, no to śmiesznie, bo właśnie dlatego Cię odfolołowałam;) Piszesz jak wygląda Twój feed na insta, a jednocześnie to, co sama serwujesz u siebie na profilu to właśnie to, czego sama starasz się unikać – oczywiście nie mówię o każdej focie, lubię to jak piszesz, gdzie jeździsz, nawet te małe notki pod zdjęciami warte były czytania, i absolutnie nie mam prawa mówić, że masz coś zmienić. po prostu zauważyłam coś takiego i pewnie kiedyś do Ciebie znowu wrócę, ale to już mój problem, a nie Twój:) miłego dnia
To co możemy zaobserwować w mediach społecznościowych to są miraże. Poprawiane zdjęcia, zaczerpnięte w sieci opisy, memy, emotikony…
To trucizna która może zrujnować zdrowy ogląd świata ludzi wartościowych, wrażliwych, ale nie mających takiej siły przebicia jakiej ten świat wymaga tylko po to, aby medialnie zaistnieć. Wszyscy kogoś udają. Coraz więcej kopii, a coraz trudniej o oryginał